Wywiad przeprowadzony z położnicą dotyczący przebiegu porodu, powrotu do domu i odnajdowania się w nowej roli mamy. Swoje przeżycia z pierwszego porodu, pierwszych chwil z dzieckiem, zaskoczenia, spostrzeżenia i wnioski po porodzie prezentuje nam świeża mama: 23-letnia studentka pedagogiki. Ciekawe jak wiele zmieniło się od naszego ostatniego wywiadu…
1. Pierwsze słowo określające przebyty poród?
To już…?
2. Nie byłaś nastawiona negatywnie do porodu, nie byłaś pełna obaw, raczej towarzyszył Ci niepokój. Czy zostałaś mile zaskoczona? Czy rozczarowałaś się?
Właściwie ocenianie porodu zaczyna się dopiero po porodzie, kiedy wszystkie niedogodności i ból mijają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – a to rzeczywiście miłe zaskoczenie. Zwłaszcza, że tydzień przed porodem spędziłam w szpitalu w towarzystwie kobiety przed drugim porodem, która robiła wszystko, żeby mnie przestraszyć i zniechęcić do rodzenia. Na szczęście jej opisy brzmiały aż tak nieprawdopodobnie, że postanowiłam je puszczać mimo uszu. Poza tym przecież każdy poród jest inny i nie można straszyć innych swoimi przeżyciami, nawet jeśli były one wyjątkowo traumatyczne. Ja swój poród wspominam bardzo dobrze, wszystko odbyło się bardzo szybko i pomimo zwolnienia akcji porodowej pod koniec udało mi się urodzić zdrowe i śliczne dziecko.
3. Jak w skrócie przebiegał poród w Twoim odczuciu? Wszystko działo się szybko?
Bóle obudziły mnie około 3 w nocy. Trochę czasu spędziłam w łóżku, licząc odstępy między skurczami. Kiedy pojawiały się co 10 minut, zgodnie z instrukcją lekarza zaczęłam wybierać się do szpitala. Kiedy dotarłam na miejsce, skurcze pojawiały się w sześciominutowych odstępach, ale w trakcie trwania wywiadu i KTG zanikły zupełnie. Ponieważ było już po przewidywanym terminie, zostałam w szpitalu, żeby tam czekać na „kolejne podejście”. Oczekiwanie zajęło mi pięć dni, i w piątek w nocy znów obudziły mnie skurcze. Ponieważ i tak byłam w szpitalu, postanowiłam poleżeć trochę dłużej, żeby upewnić się, że to na pewno już. Kiedy skurcze zaczęły przybierać na sile, poszłam do dyżurki, żeby powiedzieć o tym położnej, wróciłam do sali, żeby się spakować, ale zamiast wrócić do łóżka, spacerowałam po korytarzu. Po godzinie zadzwoniłam po męża i poszłam pod prysznic. O umówionej porze przeszłyśmy z położną na porodówkę, gdzie przygotowałam się do porodu, wybrałam sobie salę – ze ślicznym, żółtym łóżkiem porodowym! Miałam ją już wypatrzoną od początku mojego pobytu w szpitalu i tylko miałam nadzieję, że nikt mi jej nie zajmie Tu wszystko nabrało tempa, chociaż aparatura KTG wykazała, że skurcze są bardzo niewielkie i położna zakomunikowała mi, że to jeszcze długo potrwa, to na szczęście okazało się, że nie miała zdolności profetycznych i dzidziuś już w dwie i pół godziny później był z nami
4. Czy czułaś, że masz wsparcie od lekarzy i położnej? Czy mogłaś się do nich zwrócić w razie wątpliwości i uzyskiwałaś satysfakcjonującą, wyczerpującą odpowiedź?
Oczywiście, że tak. Kiedy rodziłam, akurat zaczynał się dyżur lekarzy i ciągle ktoś był w pobliżu i monitorował, czy wszystko w porządku. Nie bardzo miałam siłę wypytywać o różne rzeczy, ale wszystko co się ze mną działo było mi komunikowane przez położne lub lekarzy.
5. Czyli można powiedzieć, że podczas porodu czułaś się bezpiecznie?
Jak najbardziej.
6. Czy podczas porodu pojawiły się jakieś komplikacje?
Łożysko było bardzo wysoko, więc kiedy zaczęły się skurcze parte nie mogłam jeszcze zacząć rodzić, a musiałam chodzić i robić przysiady, żeby dziecko się obniżyło. Pod koniec II fazy porodu skurcze zaczęły zanikać i nie pomagały tradycyjne metody, więc dostałam kroplówkę z oksytocyną, która na szczęście zadziałała bardzo szybko.
7. Czy obecność męża okazała się pomocna? Czy wręcz przeciwnie – denerwowała Cię i blokowała?
Obecność męża była bardzo pomocna, dzięki niemu pierwsza faza porodu minęła mi bardzo szybko – opowiadał mi kawały w przerwach między skurczami, pomagał wejść pod prysznic i podawał wodę. W drugiej fazie w ogóle przestałam zwracać na niego uwagę, chyba, że potrzebowałam wody
8. Czy rodziłaś na łóżku porodowym?
Tak.
9. Czy położna proponowała Ci zmiany pozycji bądź inne udogodnienia porodowe, np. piłki, worki sako, drabinki, materace? Czy korzystałaś z nich?
Pierwszą część porodu spędziłam biorąc prysznic, spacerując, korzystając z piłki. Worki sako nie przypadły mi w ogóle do gustu, bałam się, że jak w nich usiądę, to potrzebne będą minimum dwie osoby, żeby mnie wydostać
10. Jaka była Twoja pierwsza reakcja na widok dziecka?
Dużo czytałam o tym, że noworodek zaraz po porodzie nie wygląda najlepiej, ale zupełnie się to nie potwierdziło, moja córeczka była najpiękniejszym bobasem na świecie!
11. Jaka była reakcja partnera na widok dziecka?
Uśmiechał się tylko i szeptał mi jaka ona śliczna
12. Jaka była Twoja pierwsza reakcja na widok własnego brzucha po porodzie?
Były dwie: zanim urodziłam łożysko stwierdziłam, że mój brzuch w ogóle się nie zmniejszył, ale nie miałam czasu popadać w rozpacz z tego powodu Kiedy było już po wszystkim, największym zaskoczeniem była miła w dotyku, miękka skóra, będąca przeciwwagą do napiętego do niedawna brzucha
13. Czy znałaś płeć dziecka przed porodem?
Nie
14. Czy Twój partner jest zadowolony z tego, że mógł być obecny podczas porodu? Czy czuł się potrzebny? Czy towarzyszyłby Ci w przyszłości, jeśli zdecydowalibyście się na kolejne dziecko?
Zdecydowanie tak Teraz dodatkowo już wiem, czego mogę od niego oczekiwać i w czym może być pomocny, więc następnym razem, przed wejściem na porodówkę, dostanie szczegółowe instrukcje, choć i bez nich poradził sobie świetnie.
15. Czy poród nie zniechęcił Cię do rodzenia w przyszłości?
Nie Od razu po porodzie, leżąc jeszcze na łóżku, zapytałam męża, kiedy następne dziecko. Wszyscy się zdziwili, twierdząc, że zwykle kobiety w takiej sytuacji mówią raczej, że nigdy więcej nie zamierzają rodzić
16. Czy szybko doszłaś do siebie po porodzie?
Bardzo szybko
17. Czy wiedziałaś, że „to już” ? Że czas jechać do szpitala?
Teoretycznie tak, aż do zaniku skurczów.
18. Jakie było Twoje pierwsze wrażenie po przybyciu na salę porodową?
Że jest strasznie duża i komfortowa i ma bardzo atrakcyjne wyposażenie. Kiedy moja siostra rodziła w tym samym szpitalu, opowiadała, że dostępna była tylko jedna sala do porodów rodzinnych, a ponieważ ona rodziła sama, musiała rodzić w sali, gdzie trzy łóżka porodowe oddzielone były od siebie czymś w rodzaju parawanów. Ja na szczęście trafiłam do szpitala po remoncie i każda sala została przystosowana do porodów rodzinnych i wyposażona w osobną łazienkę.
19. Czułaś się obco na sali porodowej czy szybko odnalazłaś się w nowych warunkach?
Raczej nie towarzyszyło mi uczucie obcości. Na początku, kiedy jeszcze mieliśmy z mężem trochę więcej czasu na rozglądanie się, znaleźliśmy kilka przedmiotów, których przeznaczenie do dziś nie jest nam znane. Więc te badania i odkrywanie pewnie pomogły nam w niwelowaniu poczucia obcości
20. Jak sobie radzisz teraz? Czy oceniana przez Ciebie 7/10 Twoja wiedza sprawdza się w praktyce?
Zdecydowanie nie! Okazało się, że moja wiedza jest jeszcze większa, posiadałam nawet pewne umiejętności, o których nie miałam wcześniej pojęcia Opieka i pielęgnacja noworodka nie sprawiała ani mi ani mojemu mężowi żadnych kłopotów
21. Jak przebiegała pierwsza kąpiel noworodka w domu?
Bardzo sprawnie. Kąpiel była czymś, czego się najbardziej obawialiśmy i uważaliśmy za najtrudniejsze, ale jednocześnie bardzo chcieliśmy zrobić to sami. Oczywiście oferowano nam pomoc (zwłaszcza moja mama), ale musieliśmy delikatnie i stanowczo odmówić, bo pamiętałam jak zaborczo w stosunku do dziecka zachowywała się gdy „pomagała” kąpać mojego siostrzeńca. W efekcie rola siostry ograniczała się do patrzenia i podawania potrzebnych rzeczy. My chcieliśmy tego uniknąć, bo uważaliśmy, że skoro teoretycznie wiemy, jak taka kąpiel przebiega, to przecież jakoś sobie poradzimy. I tak faktycznie było – kiedy wykąpaliśmy Julkę, byliśmy zaskoczeni, że to takie proste
22. Czy położne nauczyły Cię pielęgnacji noworodka, kiedy byłaś w szpitalu?
Nie. Przy wypisie ze szpitala zapytałam o pielęgnację pępka i udzielono mi informacji. Poza tym właściwie nie było akcji informacyjnych. Ale położne bardzo chętnie i wyczerpująco odpowiadały na postawione im pytania. O pielęgnacji dziecka rozmawiałam z położną środowiskową, która w bardzo przystępny i ciepły sposób wyjaśniała moje wątpliwości.
23. Czy odpowiadały chętnie na pytania? Czy trzeba było prosić o pomoc czy same dawały cenne rady i wskazówki?
Odpowiadały na pytania, ale udzielanie rad i wskazówek wynikało z zainteresowania położnic – położne nie dawały nam rad same z siebie.
24. Jakie były wrażenia dotyczące pierwszego karmienia? Były jakieś problemy?
Julia w ogóle nie sprawiała wrażenia głodnej. Ciągle tylko spała i ssała bardzo niewiele. Kiedy zaczynała jeść, od razu ją to usypiało. Dopiero położna podpowiedziała mi, żebym ją budziła kiedy przysypia przy jedzeniu, żeby się najadła i dopiero potem odpoczywała.
25. Czy odpowiada Ci nowa rola – rola mamy? Jak się w niej odnajdujesz?
Bardzo mi odpowiada Czuję się w niej naprawdę dobrze – widzę też codziennie efekty w postaci rosnącego, szczęśliwego Maluszka
26. Jak w roli ojca odnajduje się Twój partner? Czy chętnie zajmuje się dzieckiem?
Mąż bardzo dobrze radzi sobie z opieką na dzieckiem. Kilka pierwszych dni po porodzie ja tylko karmiłam i przebierałam dzidziusia, on zajmował się przewijaniem, kąpaliśmy i nadal kąpiemy dziecko wspólnie. Teraz tata ma z córką naprawdę dobry kontakt, wygłupiają się i piszczą razem, nikt jej tak nie potrafi rozśmieszyć, jak tata
27. Czy Twoje życie zmieniło się nie do poznania? Czy jest całkowicie podporządkowane maleństwu?
Właściwie nie. To znaczy, pojawienie się dziecka w rodzinie jest dużą zmianą, ale nie jest tak, że cały świat kręci się wokół niego. Staramy się racjonalnie planować dzień – kiedy mamy jakieś plany, zwykle to Julia musi się im podporządkować, ale nie ma z tym większego problemu.
28. Jak z Twoją aktywnością fizyczną? Czy realizujesz swój wykupiony karnet na siłownie?
Hmmm… Chyba jednak dam go komuś, żeby się nie zmarnował Miałam ambitnie plany – już po porodzie umawiałam się ze znajomą na siłownię, ale jakoś nigdy nie doszło to do skutku. Moja aktywność fizyczna po porodzie to głównie spacery z wózkiem (czasem na naprawdę długie dystanse) i bardzo niewiele ćwiczeń, bo jakoś ciężko było się zmotywować, zwłaszcza, że i bez nich straciłam prawie wszystkie kilogramy, które nadprogramowo nabyłam w ciąży.
29. Czy rzeczywiście tak łatwo wygospodarować czas tylko dla siebie?
Tak, im mniejsze dziecko, tym łatwiej Przez pierwsze miesiące skończyłam pisać pracę magisterską, przygotowałam się do zaliczenia wszystkich przedmiotów ostatniego semestru studiów. Później, już po obronie nadrabiałam literackie zaległości. Jeśli chciałam gdzieś wyjść, zabierałam dziecko ze sobą, jeśli nie mogłam jej zabrać, zawsze był sznureczek babć, dziadków i cioć gotowych zająć się maleństwem
30. Czy łatwo akceptujesz u siebie zmiany, jakie zaszły w Twoim organizmie w czasie ciąży i porodu?
Tak, zresztą większość z nich wróciła do stanu sprzed ciąży zupełnie bez mojej pracy
31. Na co poświęcasz teraz najwięcej swojego czasu?
Najwięcej czasu poświęcam Julii, chodzimy na spacery, rozmawiamy (Julka już gaworzy i ciągle mnie zagaduje ), sprzątamy razem i razem przygotowujemy posiłki. Właściwie wszystkie domowe czynności wykonuję w jej towarzystwie – czasem bawi się obok, a kiedy zaczyna marudzić, biorę ją na ręce albo do nosidełka i pracujemy wspólnie.
32. Czy „rozmawiasz” ze swoim dzieckiem?
Tak, od początku rozmawiałam z Julką. Teraz jest mi oczywiście o wiele łatwiej, bo ona już bardzo aktywnie i świadomie reaguje na zaczepki i mój głos.
33. Czy rozsądnie reagujesz na zmiany zachowania swojego dziecka czy popadasz w panikę, kiedy nie wiesz np. dlaczego płacze?
Nie należę do mam, które panikują z byle powodu. Staram się zachowywać racjonalnie, ponieważ rolę panikujących opiekunek przejęły obie babcie
34. Co sprawia Ci największy problem, trudność w pielęgnacji noworodka bądź w opiece nad nim?
Teraz przewijanie Julia, kiedy jest w wyjątkowo dobrym humorze, kopie zaczepnie nóżkami na wszystkie strony, skutecznie utrudniając mi zmianę pieluchy. Zdarza się, że muszę kogoś prosić o pomoc, bo kiedy się czymś zajmie, zapomina o tym, że jest przewijana.
35. Jaką dobra radę dałabyś „świeżym mamom” bądź ciężarnym oczekującym na narodziny?
Cieszcie się każdą chwilą i nie martwcie nigdy na zapas!
Odpowiedz